Prokrastynacja to taki brzydki nawyk odwlekania i odkładania rzeczy i spraw, KTÓRE CHCESZ ZROBIĆ na później. Na Wikipedii można znaleźć całkiem ciekawy (choć trochę brutalny nawet) opis tej przypadłości. Po uświadomieniu sobie dzisiejszego wieczoru, że to zjawisko objęło dziś też mnie (i nie zdarzyło się to po raz pierwszy) postanowiłem dokładniej przyjrzeć się i przezwyciężyć ten problem.
Owocem moich zmagań jest opis pięciu krótkich kroków, które pozwoliły mi przezwyciężyć prokrastynację dzisiaj i głęboko wierzę, że sprawdzą się też w kolejnych dniach. Jak już wspomniałem, dzisiaj wieczorem nie mogłem zająć się czymś konkretnym.
Utknąłem w jakiejś pętli pomiędzy Facebookiem, Wykopem, Diggiem, GMailem, Twitterem, Gadu-Gadu, Naszą-Klasą i kilkunastoma innymi otwartymi tabami Firefoksa (stron nie linkuję celowo, żeby nie odciągać nikogo od czytania). Okazuje się, że przezwyciężenie prokrastynacji nie jest w cale takie bardzo trudne. I jak najbardziej możliwe. Dowodem tego jest chociażby ten wpis. A i myślę, że Wam po zastosowaniu tych kilku prostych rad uda się ją równie łatwo pokonać.
Poniżej zebrałem i opisałem kilka punktów, których zauważenie, uświadomienie sobie a następnie zastosowanie pomogło mi w tych zmaganiach. Powstały one na podstawie rad z Zen Habits i LifeHackera, oraz na podstawie paru własnych obserwacji obserwacji. Zacznijmy więc:
1. Zastanów się co chcesz zrobić.
Wybierz to co chcesz zrobić. To, CO NAPRAWDĘ BARDZO CHCESZ ZROBIĆ. Jedną konkretną rzecz. Najlepiej, gdy będziesz wiedział dokładnie co od siebie wymagasz i kiedy będziesz zadowolony z efektu. Im bardziej konkretnie określisz sobie cel, tym łatwiej będzie go osiągnąć. Nie obejmuj na raz zbyt wielu rzeczy. Lepiej rozbić zadnia na konkretne, mniejsze elementy. Na przykład zamiast postanawiać sobie “zrobię specyfikacje kolejnego klonu Naszej Klasy” postanów, że “zapiszesz jakie elementy powinny wchodzić w skład profilu usera i jak będzie wyglądała jego strona”. Forum i wyszukiwarkę ogarniesz następnym razem.
2. Zidentyfikuj zjadacze czasu.
Stop zjadaczom czasu. Znajdź te czynności, które odciągają Cię od ZAJĘCIA, KTÓRE MASZ DO ZROBIENIA. Każde wejście na TWOJĄ ULUBIONĄ STRONĘ, to zabrany czas, który można poświęcić na zrobienie TEGO, NA CZYM CI ZALEŻY. Newsy nie uciekną. Aktualności na Facebooku mogą zaczekać 30 minut. Nikt nie zgarnie Nigeryjskiej fortuny w Twojej poczcie. Świat się nie zawali, jeśli chwilę zajmiesz się czymś innym niż sprawdzanie kolejnego wykopu.
3. Opanuj otoczenie. Zabij wszystkie rozpraszacze.
Pozbądź się rzeczy, które ROZPRASZAJĄ TWOJĄ UWAGĘ. Wyłącz telewizor, komunikatory, telefon, a jeśli trzeba Internet. Zamknij wszystkie taby w Firefoksie. Wyłącz wszystkie zbędne aplikacje. Zostaw tylko to, co jest Ci potrzebne do wykonania TEGO CO CHCESZ ZROBIĆ.
4. Po prostu zacznij.
Skoro już wiesz co chcesz zrobić i nic Ci w tym nie przeszkadza zajmij się tym. Po prostu ZACZNIJ PRACOWAĆ. Przezwycięż początkową niechęć i opory. Postanów sobie, że poświęcisz pierwsze 10 minut. Potem się zastanowisz. Pierwsze 10 minut jest bardzo ważne. Skoncentruj się TYLKO NA TYM CO ROBISZ TERAZ. Przez ten czas wciągniesz się głębiej i całkiem możliwe, że będziesz chciał pracować dalej. Nie musisz siedzieć długo. Po 30 minutach zrób sobie przerwę. To Twój czas. Ty decydujesz o tym co chcesz robić. Spraw sobie nagrodę. Za wytrwałość. Sprawdź SWOJĄ ULUBIONĄ STRONĘ. Jeżeli nie skończyłeś tego co zacząłeś zdecyduj czy chcesz kontynuować. Albo wróć do punktu pierwszego ;-)
5. Skoncentruj się na treści nie na formie.
Wpis na blogu nie musi być idealnie sformatowany za pierwszym razem. Specyfikacja nie musi być dokładna od samego początku Nie przejmuj się, tym czy robisz to dobrze czy źle. Po prostu wyraź swój strumień myśli. Napisz, narysuj, zaprogramuj. Nie musi być idealnie. Poprawić możesz potem. Na pewno wrócisz do tego później. Ale będzie już łatwiej, bo po pierwszej sesji będziesz miał całkiem solidne wyniki. Żeby móc coś poprawić najpierw musisz to mieć. Pamiętaj, że za pierwszym razem nie musi być idealnie. Ważne, że coś robisz.
Jeśli spełniłeś pięć powyższych kroków i przez 30 minut udało Ci się ZROBIĆ TO CO CHCIAŁEŚ, to gratuluję. Właśnie pokonałeś prokrastynację. Jeśli natomiast mimo wszelkich starań nie udało Ci się tego zrobić, to zastanów się jeszcze raz, czy na prawdę Ci na tym zależy. Być może nie musisz tego robić dzisiaj. Oderwij się od komputera. Wyjdź na spacer. Zrób coś przyjemnego. Nie trzeba być produktywnym za każdym razem.
Mnie się udało się. Więc Ty też potrafisz.
W moim przypadku wyglądało to mniej więcej tak: Tego wieczoru zamierzałem opisać krótko modele do aplikacji, którą projektuję. To zajęcie, z którym właściwie już od kilku dni chcę się zmierzyć. Nie jestem jeszcze jednak pewien, jak dokładnie wszystko powinno wyglądać - dlatego trochę odkładam wciąż to w czasie, dając sobie kilka chwil na przemyślenie.
- Postanowiłem co konkretnie chcę zrobić. Powinienem właściwie ustalić sobie na przykład, że “napiszę krótką specyfikację: modelu A, modelu B, modelu C …” ale jak wspomniałem wcześniej, nie mam jeszcze w głowie konkretnego planu. Dlatego zdecydowałem co innego. Kolejny wpis na blogu też chodził za mną już od jakiegoś czasu. Właśnie prokrastynacja dała ku temu solidny pretekst. Dlatego uznałem, że warto o tym napisać. I zostało to moim najważniejszy zajęciem tego wieczoru.
- Zidentyfikowałem zjadacze czasu. Krążyłem trochę po ulubionych stronach i z 18 zrobiła się nagle 22. Facebook, Google Reader, Twitter, Digg. Wszystko, co tam się znajdzie jest owszem i ciekawe, ale kosztuje czas. Przyjrzałem się temu dokładniej. Zauważyłem, że w tym czasie sprawdziłem te strony kilka razy, aż w końcu zabrakło mi pomysłów. Wtedy sprawdziłem je jeszcze raz ;-)
- Pozbyłem się ich. Wyłączyłem komunikator. Wiem, że rozmowa z ukochaną ma najwyższy priorytet. Ale ona na pewno zrozumie, że przez chwilę chcesz zająć się czymś innym. Później, gdy skończysz będziesz mieć dla więcej czasu, w dodatku będziesz zadowolony, że udało Ci się coś osiągnąć. Twój dobry nastrój na pewno się udzieli. Wyłączyłem Firefokaa. Właściwie to nie do końca wyłączyłem. Ale zamknąłem wszystkie niepotrzebne zakładki. Została mi tylko strona ZenHabits, którą posiłkowałem się przy tworzeniu tego wpisu. Pozbyłem się też wszystkich innych zakłócaczy. Telewizor wyłączony, muzyka też (mnie to pomaga). Wszystkie inne niepotrzebne aplikacje też. Przy okazji na Maca znalazłem świetną aplikację WriteRoom, która umożliwia włączenie edytora tekstowego w pełnym ekranie. Tylko tekst i czarne tło. Idealne narzędzie do pisania, pozwalające się skoncentrować tylko na tej jednej rzeczy.
- Po prostu zacząłem pisać. WriteRoom okazał się idealny. Widząc przed sobą tylko tekst można się skoncentrować i swobodnie przekazywać myśli “na papier”. Ograniczyłem alt+tabowanie do minimum. I udało się. Po pierwszych 10 minutach wciągnąłem się głęboko w temat.
- Nie starałem się robić wszystkiego idealnie. Pisownia, styl, spójność. W pierwszej chwili po prostu przelewałem swoje myśli do WriteRooma. Akapit za akapitem, punkt za punktem. Dopiero gdy skończyłem kolejnym krokiem jakim się zająłem i konkretną strukturą i formatowaniem tekstu. Chodzi o to, żeby w pierwszych chwilach niepotrzebnie nie ograniczać swojego strumienia myśli i nie zwracać sobie głowy szczegółami. Jak widać, poszło mi całkiem dobrze. Jak na kogoś kto publikował ostatnie wpisy z częstotliwością jednego na miesiąc ;-) Stop prokrastynacji. Po prostu to zrób.
PS1. Dla tych którzy lubią hardcore: SelfControl to aplikacja która na określony czas wyłączy dostęp do wybranych usług i stron internetowych. Po włączeniu licznika NIE DA SIĘ tej blokady przerwać. Trzeba zaczekać aż czas blokady minie. Osobiście nie wypróbowałem jeszcze tej aplikacji. Ale gdy będę w ogromnej potrzebie to być może odważę się ją sprawdzić.
PS2. Tatuaż z jabłkiem to oczywiście prima aprilis. Lubię Apple, no ale bez przesady. PS3. Dziś zrobiłem pierwszy wiosenny bieg. 3,8 kilometra dało się odczuć. Ale nie daje za wygraną. Postanowiłem spróbować przebiec w kwietniu 100 kilometrów. Będę informował o postępach. To nie jest prima aprilisowy żart ;-) Trzymajcie kciuki