Na Babią, po zachód słońca!

W ostatni weekend, sobotę, 7. czerwca postanowiłem się wybrać na Babią Górę fotografować zachód słońca. Dawno temu miałem okazję być tam ze znajomymi na wschodzie, ale nie udało mi się jeszcze zobaczyć schyłku dnia.
Akurat prognoza sugerowała idealne okno pogodowe, dzień wcześniej było deszczowo a i na niedziela również wyglądała nieszczególnie. W sobotnie popołudnie ruszyłem więc do Zawoi na “wyprawę”.
Na parkingu przy Przełęczy Krowiorki byłem około 19:00, a zachód słońca wypadał około 20:45, w sam raz, żeby sobie spokojnie wyjść i po drodze porobić też zdjęcia. Załadowałem plecak (trochę za bardzo), statyw i aparat i ruszyłem pod górę.
Na Sokolicę
Podejście pod Sokolicę – pierwszy wierzchołek w paśmie Babiej Góry – nie jest lekkie. Idzie się dosyć ostro do góry i mimo, że szlak jest uregulowany (w ścieżce uformowane są stopnie), to trzeba się trochę namęczyć. Ten odcinek jest też najmniej ciekawy, bo idzie się w lesie. Po drodze minąłem kilku turystów, którzy również zmierzali tego wieczoru na szczyt.
Po około trzydziestu minutach dotarłem na Sokolicę. Słońce już chyliło się ku zachodowi, ciepłe i żółte promienie słońca ciekawie oświetlały zbocza. Jednocześnie było trochę mgliście i szarawo. Świetny klimat!
Na Diablak
Dalsza część trasy była łatwiejsza i ciekawsza. Rozciąga się tu pasmo kosodrzewiny, a więc można podziwiać widoki na lewo i prawo. Co chwilę zatrzymywałem się, rozkładałem statyw i robiłem zdjęcia.
Im bliżej do wierzchołka i zachodu słońca, tym bardziej było ciekawie. Kolory nabierały ciepła i intensywności, rosły kontrasty a cienie wydłużały się. Było super!
W pewnej chwili spostrzegłem się, że przy takim tempie, to właściwie nie zdążę na ten zachód słońca na szczyt! Ale na prawdę było warto! Śmiem twierdzić, że ten odcinek był ostatecznie ciekawszy niż widoki z samego szczytu!
I z powrotem
Posiedziałem godzinkę na szczycie, podziwiając piękne widoki i wreszcie ruszyłem z powrotem. W dół udało mi się momentami trochę potruchać, choć i tak niedługo zapadł zmierzch i musiałem już sobie przyświecać czołówką. O ile na grani było jeszcze dosyć jasno, to w lesie, poniżej Sokolicy, było już całkiem ciemno.
Po drodze rozważałem jeszcze powrót na wschód słońca, ale ostatecznie się rozmyśliłem. Na pewno jednak wrócę tu w tym właśnie celu!
Na koniec, dla zainteresowanych: