Z lekkim poślizgiem postaram się przeanalizować poprzedni miesiąc. Z końcówką lutego zacząłem w miarę regularne treningi i marzec był pierwszym miesiącem, w którym udało mi się to całkiem dobrze. A więc do dzieła.
Statystyki
Wg Stravy w marcu zanotowałem: 17 treningów, na których przebiegłem 151 kilometrów. Kosztowało mnie to 16 godzin.
Wystartowałem z założeniem 5 treningów w tygodniu. Jednak okazało się, że po dłuższej zimowej przerwie nie jest to łatwe zadanie. Dlatego wychodziło różnie. Raz 5, czasem 4 lub 3. Mimo wszystko myślę, że założenie trzymania się tej liczby jednostek treningowych wyszło mi na dobre, bo odpuszczenie jednego czy dwóch treningów w tygodniu nie powoduje jeszcze tragedii.
A na kwiecień…
Zaczynam drugi miesiąc. Po pierwszym odczułem już lekką poprawę formy. Na początku 5km lub godzinna aktywność przychodziła mi z oporem i sam dystans był już wyzwaniem. Teraz jest lepiej. Nogi niosą lepiej, tętno niższe a oddech stabilniejszy przy szybszym tempie.
Przy okazji, wreszcie mamy wiosnę.